Świat, w którym chcieliśmy żyć. Rozdział trzeci, część pierwsza.

III
Pewds ocknął się w końcu po kilku godzinach snu. Był już dzień; tyle przynajmniej mógł stwierdzić po światłu, które przedostając się przez szybę okna raziło go w oczy. Blondyn mruknął z niezadowoleniem, podnosząc głowę z łóżka. Czemu spał na krześle? Ah, tak… Pewdie rozejrzał się nerwowo, poszukując wzrokiem Cry’a. Miał go pilnować przez noc, ale chyba nieco przysnął – cholera, nawet tyle nie potrafił zrobić? A co gdyby nagle się źle poczuł albo do rany dostałoby się jakieś poważne zakażenie? Pewds czuł się odpowiedzialny za przyjaciela i nie mógł sobie wybaczyć swojego braku troski. Przeklął cicho pod nosem, podnosząc się.
- Cry? – ogarnął wzrokiem pokój. Skoro bruneta nie było w jego własnym łóżku, to w takim razie gdzie był? Pewdie poczuł lekkie ukłucie strachu, gdy stwierdził, że nigdzie go nie widzi. Podszedł do głównych drzwi. Amerykanin chyba nie był tak głupi, żeby wychodzić z safe pointu, prawda? Chyba, że coś się stało…
- Pewdie? Co ty robisz? – Cry wyszedł właśnie z łazienki, przystanął jednak, widząc, że Szwed naciska klamkę. – Masz zamiar stąd wyjść?
- Oh, jesteś… - odparł, odsuwając się od drzwi. – Nie, po prostu… Myślałem, że może coś się stało, bo nigdzie cię nie było, więc postanowiłem sprawdzić na korytarzu.
- Wszystko w porządku – Cry uśmiechnął się, wycierając mokre włosy ręcznikiem. Podszedł do lodówki i otworzył ją. – Chcesz coś zjeść?
- Chętnie. Jestem strasznie głodny.
Cry zajął się przyrządzaniem śniadania, a Pewds postanowił przeszukać dom, tak jak robił to poprzednio. Chciał przeszukać zawartość jednej z szaf, ale uprzedził go Cry:
- Już się tym zająłem. W szafie masz komplet ubrań, w komodzie koło łóżka jakieś przybory do pisania i kilka notesów, a w tamtej skrzyni masz apteczkę, broń i resztę rzeczy potrzebnych do przetrwania. Chociaż pewnie nic się z tego nie przyda. A, ręczniki też są w szafie, jeśli potrzebujesz.
- Dzięki – Pewdie był nieco zaskoczony. – Widzę, że znasz już cały pokój na pamięć. Aż tak długo spałem?
- Nie wiem, odkąd wstałem będzie… sześć godzin? Jest piętnaście po dziesiątej – poinformował go brunet, spoglądając na zegar. – Po prostu wstałem wcześniej, wiesz, trochę się jednak zdrzemnąłem w czasie drogi…
- Następnym razem ty mnie niesiesz – przerwał mu blondyn, biorąc ręcznik. Już miał zamknąć się w łazience, kiedy nagle sobie o czymś przypomniał. – Cry, czy wszystko okay? Wiesz, z twoją stopą…
- Jest świetnie – oparł Cry z uśmiechem, robiąc kilka kroków. – Alice ją uleczyła. Twoje ramię pewnie też jest już zdrowe.
Pewds spojrzał na bandaż owinięty wokół ręki. Rana zupełnie przestała go boleć; uśmiechnął się, pozbywając się opatrunku. Miał rację, jego ramię nie nosiło nawet najmniejszego śladu po pocisku.
- Dobrze, że robi chociaż tyle – mruknął. – Może ma jednak jakieś resztki empatii?
-
Empatia? Żartujesz sobie? – Alice zaśmiała się cicho. Jej śmiech zawsze powodował ciarki u obu graczy; był przerażający. – Tłumaczyłam wam, że jak jesteście ranni, to psujecie mi zabawę. Nie czuję żadnego żalu. Inaczej bym was stąd wydostała.
- Powiedz mi jedno: co jest tak zabawnego w patrzeniu, jak staramy się nie zginąć? – wtrącił się Cry, jak zwykle rozglądając się w poszukiwaniu miejsca, z którego dobiegał głos dziewczyny. Bezskutecznie.
-
To zabawne mieć nad wami kontrolę. Zachowujecie się tak, jak ja chcę. Robicie co możecie, żeby nie zginąć i żywicie się tylko i wyłącznie nadzieją, że uda wam się to przejść. A ja lubię tą nadzieję niszczyć. To mnie bawi.
- Czemu?
-
A czemu was bawi spędzanie czasu przed komputerem i komentowanie tego, w co gracie? Nie ma powodu; po prostu uważam to za zabawne. No, wtrąciłam wam się do rozmowy, to mogę się zbierać. Radzę wam się dobrze przygotować na następny poziom, może być trudno. Ciao!
Mężczyźni milczeli jeszcze przez chwilę. Jak zwykle, pojawienie się Alice sprawiło, że znów czuli strach zmieszany ze wściekłością. Strach, ponieważ bali się tego, czego dziewczyna może od nich chcieć, co może wymyślić. Wściekłość, bo tego nie rozumieli: czemu właściwie to robi? Czy nie może ich zostawić w spokoju?
- Idę się myć – powiedział Pewds bez zbytniego entuzjazmu. Powlókł się do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
Zimny prysznic był wszystkim, czego było mu potrzeba. To był moment, w którym mógł się odprężyć; przestać myśleć o wszystkim tym, co przeżywał i po prostu chwilę odpocząć. Nie miał pojęcia ile stał pod prysznicem – woda spływała mu po twarzy, przynosząc ukojenie. Wyłączył się. Zapomniał o wszystkim.
- Pewds? Wszystko okay? – blondyn wrócił do rzeczywistości, słysząc głos Cry’a, dochodzący zza drzwi.
- Tak, tak. Już wychodzę – odparł, wyłączając wodę. Ile już właściwie tu był?
Wytarł się ręcznikiem, założył suche ubrania i wyszedł z łazienki. Od razu poczuł przyjemny zapach jedzenia: Cry skończył przyrządzać śniadanie i właśnie kładł talerze na stole.
- Co dziś mamy? – spytał Pewdie, biorąc z szafki dwa kubki i nalewając do nich herbaty.
- To, co znalazłem. Jakieś parówki, kanapki z pomidorem…
- Pasuje mi – stwierdził Szwed, siadając przy stole.
Jedzenie zniknęło dość szybko, ale gracze wciąż siedzieli, rozmawiając. Trochę o tym, co ostatnio się działo u Cry’a, trochę o muzyce, trochę o grach. Wydawali być się oderwani od rzeczywistości, lecz nie do końca było to prawdą – kolejnym tematem ich rozmów stały się niezrozumiałe dla nich zasady rządzące światem, w którym się znajdowali.
- To nie jest coś normalnego. W teorii jesteśmy teraz w śnie, co oznacza, że możemy się z niego wybudzić. W praktyce, nie możemy póki nie przejdziemy wszystkich poziomów. A jeśli zginiemy w śnie, zginiemy też w realnym świecie. Jak to jest w ogóle możliwe? – Pewds podparł głowę ręką, próbując sobie poukładać całą tą sytuację.
- Nie jest możliwe. To właśnie jest tak irytujące.
- I nie można nic zrobić – Pewdie westchnął, przygnębiony. – Nie cierpię bezsilności.
- Tak właściwie to nie jesteśmy bezsilni – odparł Cry. – Po prostu mamy ograniczony wybór. Wciąż możemy decydować o swoim życiu i tylko od nas zależy, czy przeżyjemy. Choć wiele zrobić się nie da…
- Właśnie.
Milczeli chwilę, pogrążeni w smutku. Obaj wiedzieli, że nie mogą się nad tym tyle zastanawiać, bo i tak im to nie pomoże w zrozumieniu tego. Jedyne, co mogli zrobić to zaakceptować dziwną rzeczywistość. Nie przychodziło to jednak łatwo… Cry lubił wracać wspomnieniami do czasów, kiedy nic mu nie groziło, kiedy był bezpieczny. Kiedy gry były tylko rozrywką, a nie istnym koszmarem. Cieszył się z obecności przyjaciela, ale to była jedyna dobra rzecz. Przez to, że Szwed był tak blisko, Cry cały czas bał się o jego życie, zamiast skupić się na własnym. Co mogło być zabójcze, jeśli brunet w końcu nie zacznie się o siebie troszczyć. Ale nie potrafił. Najgorszą rzeczą, jaka mogłaby się wydarzyć, to śmierć Pewdie’go. Cry nie mógł do tego dopuścić.
Pewds także rozmyślał o swoim życiu w realnym świecie. Tęsknił za Marzią. Tęsknił za jej uśmiechem, za rozmowami z nią, za czynnościami, które zwykle razem wykonywali: wspólne oglądanie filmów, spacery po parku, granie na konsoli lub chociaż zwykłe zmywanie naczyń. Chciał ją przytulić, pocałować ją, poczuć zapach jej perfum, wtulić się w miękkie włosy, pogładzić po policzku… Drobne rzeczy, z których składał się cały ich związek. Za tym tęsknił najbardziej – za tymi drobnymi gestami. Westchnął cicho. Nawet nie wiedział, czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczy…
- Pozmywam – Pewdie przerwał ciszę, wstając od stołu. Cry skinął tylko głową, nie odzywając się. Obaj stracili ochotę do jakiejkolwiek konwersacji. Brunet chwycił pierwszą lepszą książkę z brzegu, po czym usiadł na łóżku i zabrał się za lekturę. Na szczęście, wybór literatury był większy niż ostatnio i Cry trafił na książkę po angielsku, w dodatku jednego z bardziej znanych pisarzy. Cóż, przynajmniej się jakoś oderwie od przygnębiających myśli…
Pewds skończył zmywać naczynia, położył się więc na łóżku, chcąc nieco odpocząć. Nie miał ochoty na czytanie; właściwie, na nic nie miał ochoty. Przybity po rozmowie, nie bardzo wiedział, co ma ze sobą zrobić. Poleżał chwilę w ciszy, po czym wstał nagle, przykuwając tym uwagę Cry’a.
- Co jest? – spytał Amerykanin, nieco zaniepokojony gwałtownym ruchem.
- Zacznę pakować nas na następny poziom. Być może coś nam się przyda.
Usiadł przy plecakach, wyciągając z nich różne przedmioty. Zajrzał do skrzyni i znalazł tam dokładnie to samo, co ostatnio. Westchnął więc, wpakował rzeczy z powrotem, a następnie wyczyścił i naładował wszystkie egzemplarze broni, jakie posiadali. Po skończonej robocie, z braku lepszych zajęć, zaczął przeglądać półkę z książkami, szukając czegoś ciekawego, co mógłby przeczytać. Po chwili wypatrzył tom powieści, którą kiedyś czytał. Pamiętając, iż była to całkiem fajna lektura, sięgnął po książkę.
- Cry! – krzyknął, odskakując od regału, który nagle zaczął się ruszać. Brunet natychmiast się przy nim pojawił, tak samo zaskoczony.
Regał przesunął się, ukazując przejście do następnego pokoju. Gracze stali w miejscu, wciąż wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą znajdowała się półka. Pierwszy ruszył się Cry, robiąc niepewnie krok w stronę ciemnego pomieszczenia. Wymacał przełącznik światła na ścianie i jego oczom ukazał się…
- Pewds! To chyba istny raj… - powiedział Cry, rozglądając się po pokoju. Pod ścianą stało biurko z komputerem i dwoma krzesłami; naprzeciw wejścia znajdowała się kanapa, wielki telewizor i dwie konsole, a po prawej był drugi komputer, koło którego stała komoda. Brunet z zainteresowaniem otworzył szuflady szafki, znajdując w środku płyty z grami.
- Jest tu parę niezłych gierek… - mruknął, przeglądając płytki.
Pewds wszedł do pokoju, wyraźnie zachwycony. Podszedł do komputera, włączając go. Po chwili wyświetlił się pulpit z ikonkami całej masy dziwnych gier. Pewdie uśmiechnął się i skinął dłonią na Cry’a. Sam zaczął przeglądać foldery, w poszukiwaniu jakichś lekkich, przyjemnych gier, w które mógłby zagrać wraz z przyjacielem.
- Pamiętasz Portal 2? Nie chciałbyś może zagrać w to jeszcze raz? – spytał, gdy Cry usiadł koło niego. Amerykanin uśmiechnął się.
- Zagram we wszystko, co nie jest horrorem.
Grali przez pół dnia. W Portal 2, w Sunset Riders, w Half Minute Heroes… We wszystko, co było śmieszne i polegało na dobrej zabawie. Zero horrorów, zero wyskakujących znikąd postaci, zero uciekania przed potworami. Dużo śmiechu, żarty i wspominanie rozgrywek prowadzonych razem w świecie realnym. Nareszcie mogli się odprężyć i bawić, tak jak zwykle.
- Trzeba by iść już spać... - mruknął Cry, patrząc na zegar. Przed chwilą minęła dwudziesta pierwsza – naprawdę grali przez sześć godzin?
- Już? Jest jeszcze wcześnie... - odparł Pewds. Wstał jednak z krzesła i wyłączył komputer.
- Powinniśmy się wyspać. Nie wiemy, co wydarzy się na następnym poziomie, być może nie będziemy mieli okazji spać przez dłuższy czas...
Wrócili do głównego pokoju. Cry włożył książkę z powrotem na jej miejsce i regał, zgodnie z jego oczekiwaniami przesunął się, zamykając przejście. Pewdie zdążył już wybyć do łazienki by przebrać się w piżamę. Wyszedł po chwili w tym samym zestawie ubrań, w którym spał poprzednio. Brunet znalazł swój zestaw pod poduszką i rzeczywiście nic się nie zmieniło, piżama wciąż była ta sama. Cry przebrał się, po czym siadł na swoim łóżku. Pewdie jeszcze nie spał – gapił się w sufit, opierając się plecami o ścianę. Całkowicie się zamyślił i dopiero, gdy Cry go zawołał, zaczął zwracać uwagę na otoczenie.
- Coś się stało? - spytał, nie do końca przytomny.
- Pytałem się, czy mógłbym już zgasić światło, bo chciałbym iść spać...? - powtórzył Amerykanin, wzdychając. Nie lubił być ignorowany.
- Jasne, możesz gasić – odparł Pewds, kładąc się na łóżku.
Cry zgasił światło, po czym także się położył, przykrywając się dokładnie kołdrą.
- Nad czym tak rozmyślałeś? - spytał po chwili milczenia.
- Nic, po prostu trochę tęsknię - mruknął Pewds w odpowiedzi. - Brakuje mi Marzii, tak dawno jej nie widziałem... Chciałbym ją zobaczyć, przytulić ją, pocałować...
- Ah, rozumiem – Cry poczuł ostry ból gdzieś w klatce piersiowej. Znowu był zazdrosny, chociaż dobrze wiedział, że nic mu to nie da. Najzwyklej w świecie jej zazdrościł tego, czego on prawdopodobnie nigdy nie będzie miał – miłości jedynej osoby, o którą Cry tak naprawdę dbał; miłości jego przyjaciela, Pewds'a.
- A ty, tęsknisz za kimś?
- Za rodziną, za przyjaciółmi... - odpowiedział krótko, obracając się na drugi bok.
- Rozumiem. Spokojnie, zobaczysz się z nimi.
- Mam nadzieję... - zamilkł. Już prawie udało mu się przysnąć, kiedy nagle usłyszał cichy głos Pewds'a:
- Cry? Chciałem tylko powiedzieć, że cieszę się, że tu jesteś. Sam nie dałbym rady. Dzięki, że mogę się pozwierzać i... Dobrej nocy.
- Nie ma za co. Dobranoc – brunet wcale nie poczuł się lepiej, słysząc słowa przyjaciela. Czuł się jeszcze bardziej zdołowany. Tyle razy się zastanawiał nad sensem tego wszystkiego, tyle razy próbował wybić sobie z głowy zauroczenie Pewds'em, ale niczego to nie zmieniało. Wciąż go kochał, wciąż o nim myślał i wciąż był zazdrosny. Tylko jak długo można?
Zasnął w końcu, zmęczony natrętnymi myślami.
Pewds obudził się koło dziewiątej, nieco jeszcze śpiący. Cry spał obok, więc blondyn postanowił go nie budzić. Wstał z łóżka i zabrał się za przygotowanie śniadania. Skonsumował kanapki, wypił herbatę, po czym ruszył do łazienki, by się umyć. Przed wyjściem zajrzał jeszcze do skrzyni, z której wyciągnął jakieś ubrania, w kolorze granatowym. Wziął szybki prysznic, przebrał się...
- Cry? - zawołał, opuszczając łazienkę. Brunet ocknął się przed chwilą, właśnie szukał okularów. Założył je i pierwszą rzeczą, jaką ujrzał, był Pewdie w ciemnoniebieskim mundurze, stojący na środku pokoju i oglądający swój strój z każdej strony. Cry podszedł do niego, zaintrygowany.
- Skąd to wytrzasnąłeś? - spytał, patrząc się na marynarkę.
- To były jedyne ubrania, jakie znalazłem. Wyglądają na mundury szwedzkiej policji, tak przynajmniej mi się kojarzą... - odparł Pewds. - Zresztą, sprawdź co ty masz.
- Dobra – Cry przeszukał skrzynię i znalazł dokładnie taki sam zestaw. - Na cholerę nam mundury szwedzkiej policji?
Pewds milczał chwilę, po czym odezwał się, ledwie słyszalnie.
- Takie mundury były w Cry of Fear, w trybie kooperacyjnym.
Nastała cisza. Stali w pokoju, w rękach trzymając ubrania i milczeli. Oboje przypominali sobie właśnie jak wyglądała tamta gra. Z każdą przypomnianą sobie rzeczą  byli coraz bardziej przerażeni. Straszne potwory, tła utrzymane w ciemnych barwach i dużo krwi. Z tym głównie kojarzyła im się rogrywka – z wysokim poziomem i niesamowicie wytrwałymi przeciwnikami. Szczególnie z Simonem, głównym bohaterem gry, który w trybie kooperacyjnym był wyjątkowo wytrwały; nie dość, że posiadał karabin, którym bardzo łatwo mógł załatwić graczy, to sam łatwo nie dawał się zabić. Obaj gracze poczuli się sparaliżowani strachem, gdy dotarło do nich, co będzie ich czekać na następnym poziomie.
- Nie możemy ubrać czegoś innego? - spytał Cry cicho, z nadzieją w głosie.
- Wczorajsze ciuchy, jeśli coś ci to pomoże – odparł Pewds, ze wściekłością wpatrując się w swój mundur. - A było tak pięknie...
Cry westchnął tylko ciężko, po czym powlókł się w stronę łazienki. Wrócił, już przebrany, a następnie zjadł coś na śniadanie i przygotował sobie prowiant. Miał przeczucie, że nie będzie miał czasu zjeść czegokolwiek przez następne kilka godzin, lecz mimo to zrobił kilka kanapek i schował je do plecaka. Usiadł przy stole, spoglądając na wnętrze pokoju.
- Idziemy? - spytał Pewdie cicho, trochę niepewnie.
- Tak, jasne... - odparł brunet, powoli podnosząc się z krzesła. Tak bardzo nie chciał opuszczać tego pomieszczenia, zważając na to, że wiedział co wydarzy się następnie. Wręcz włócząc nogami, Cry podszedł do drzwi. Wyciągnął pięść w stronę Pewds'a.
- Bro day everyday, czy coś... - mruknął. Blondyn uśmiechnął się lekko, przybijając brofist.
- Bro day everyday.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam! Z niesamowicie krótkim "przedrozdziałem" (tak nazywam te nudne części pomiędzy grami, które muszę umieścić dla wiarygodności i ciągłości historii, ale moim zdaniem za ciekawe nie są XD). Tak czy inaczej, miłego czytania, mam nadzieję, że aż tak nudno nie jest. Mini spoiler: od 5 rozdziału zaczyna się robić naprawdę nieźle xD

Welp, macie tu obrazek do rozdziału: http://www.deviantart.com/art/Livestream-Pewdiecry-403889203
I don't own anything.

Rozdział już się pisze, więc może będzie coś za miesiąc... xD
~~Brofist, Maru <3

Komentarze

  1. GDZIE JEST DALSZA CZĘŚĆ?! Maru ty leniu śmierdzący ;-; give me more ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasu-nyan, wiesz jak ja cię lubię...
      Powoli się pisze XD Jak już przełamię chwilową niechęć do komputera, to zabiorę się za pisanie, deal? :D

      Usuń
  2. BEZNADZIEJA, CO TO ZA OŚWIETLENIE, MARU CO TY ROBISZ ZE SWOIM ŻYCIEM, CO TO MA W OGÓLE BYĆ, TO JEST W OGÓLE W OGÓLE W OGÓLE.... NO BRAK JAKIEGOKOLWIEK SZYKU CZY POLOTU, -8/10 NIEMAMCZASUNASPACJE ITP. ITP...
    ~~~
    A tak na prawdę to jest pięknie, ale obiecałam że tak napiszę więc jest :'3
    "Bro day everyday, czy coś..." mnie umarło, tyle emocji w jednym zdaniu, niesamowite! XD
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział bo z tym Cry Of Fear to mnie zabiłaś, posypałaś solą i spaliłaś moje zwłoki XD Więc pisz bo się sama do ciebie wybiorę i to przeczytam!
    Maru pisz więcej, gdyż azaliż jesteś w tym wyborna :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. You made my day! (siedzi w kącie i płacze ze śmiechu)
      Nie bój się, pisać będę, nareszcie mam dla kogo XD

      Teraz mi się zachciało odpisywać na komentarze, lol XD

      Usuń
  3. Te "przedrozdziały" są ciekawe... Zresztą jak całe to opowiadanie c:
    Pisz szybko~!
    JUŻ!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę, piszę, tylko jakoś wolno mi to idzie... Ale postaram się wrzucić kolejną część jeszcze we wrześniu :)

      Usuń
    2. Staraj się, staraj...
      Doceniam to, że próbujesz ale jestem człowiekiem z natury niecierpliwym i już powoli zaczyna mnie nudzić codzienne sprawdzanie czy dodałaś rozdział ;-;
      Pisz szybko ♥
      Nie mogę się doczekać~

      Usuń
    3. Przepraszam, już piszę XD Miałam małą blokadę twórczą, no i niestety ciężko mi ją było przełamać, ale już mi ochota wróciła xD
      Kolejny rozdział być może jeszcze we wrześniu, jeśli się nie wyrobię, to na początku października :D

      Usuń
    4. Cieszę się~
      A ty się ciesz bo ci nabijam wyświetlenia~ XD

      Usuń
  4. Ja chciałam tylko pochwalić opowiadanie i poprosić o kolejny rozdział. I oczywiście oznajmić/ostrzec, że pojawię się również jutro, napisać coś dłuższego, bo właśnie skasowało mi mój najdłuższy komentarz w życiu a już nie ogarniam, bo jutro poniedziałek. I jeszcze raz chwalę prześwietną pracę.
    Dziękuję Ci, Maru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja powinnam podziękować za przeczytanie tych wypocin XD
      Cieszę się bardzo, że ci się podoba i z niecierpliwością wyczekuję jutrzejszego komentarza :D

      Usuń
  5. Zacznę od tego, że Twoje opowiadanie to jedno z najlepszych, jakie kiedykolwiek czytałam. Nie jest różowo i fluffiaście, nie wszyscy zakochują się w sobie od początku. I to Ci się chwali. Jest napisane ciekawie i poprawnie, a ponadto są Pewdie i Cry :3 Wprost kocham tą parę i Twoje opowiadanie to jak spełnienie moich marzeń. Nigdy bym nie pomyślała, że istnieje polski fick PewdieCry, i to na tak wysokim poziomie. I jeszcze jedno na temat nowych rozdziałów ; ja jestem gotowa poczekać kilka dodatkowych dni/tygodni dłużej na kolejny wpis, jeśli to ma oznaczać, że będzie tak samo dopracowany jak poprzednie. Rozumiem jak trudno być artystą (niekoniecznie pisarzem), bo sama od czasu do czasu rysuję i wiem, że czasami po prostu nie wychodzi. Tak więc czekam na rozdziały i życzę weny oraz tego, żeby pisanie sprawiało Ci przyjemność. Brofist :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, żyjesz tam jeszcze...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogółem rzecz biorąc żyję xD
      Przepraszam za długi czas oczekiwania, niestety miałam blokadę twórczą, którą na szczęście udało mi się wczoraj przełamać, więc postaram się szybko uwinąć i jeśli mi się uda, następny rozdział będzie jeszcze we wrześniu, ewentualnie na samym początku października xD

      Usuń
  7. Maru cholero wrzucaj już ten rozdział >:c

    OdpowiedzUsuń
  8. A mi się szczerze podobają te przedrozdziały... Można tam zobaczyć zmieniające się (i w ogóle) relację Pewdiego i Cry'a. :3
    Swoją drogą, biedny Cry... Musi słuchać jak osoba, którą kocha gada o kimś innym. [*]

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty