Świat, w którym chcieliśmy żyć. Rozdział czwarty, część pierwsza.
IV
Ta pobudka nie należała do najmilszych w jego życiu. Cry
spał sobie spokojnie, gdy nagle poczuł, że na twarz spada mu coś ciężkiego, ale
miękkiego. Zamrugał, nie do końca wiedząc, co się dzieje. Słyszał jakiś
przytłumiony, niewyraźny głos, nie mógł rozróżnić słów. Dopiero gdy ściągnął
ten dziwny przedmiot z twarzy, którym okazała się poduszka, mógł dokładnie
usłyszeć głos Pewdie’go, który właśnie na niego krzyczał:
- Stary, ja rozumiem, że byłeś zmęczony, ale jest już trzynasta. TRZYNASTA! Dwanaście godzin snu, nie uważasz, że to przegięcie? Cztery godziny temu stwierdziłem, że dam ci pospać, bo musisz być wyczerpany, ale teraz to już przesada!
- O co się tak bulwersujesz…? - wymamrotał Cry, sięgając po okulary. Założył je, przeciągnął się, ziewając i wstał z łóżka. - Pragnę przypomnieć, że wczorajszy dzień nie należał do najprzyjemniejszych i był dość męczący, więc miałem prawo do snu. Pytanie jest raczej, dlaczego wstałeś tak wcześnie?
- Wcześnie? Dziewiąta rano to normalna godzina. Nie mogłem wiecznie leżeć w łóżku, w przeciwieństwie do ciebie.
- Może potrzebowałem się zregenerować? Wiesz, nie miałem żadnych leków, a wstawanie z martwych jest kłopotliwe dość - Cry rozejrzał się po pokoju, po czym zwrócił się do Pewds’a. - Gdzie są ubrania? Potrzebuję się przebrać…
- W tej szafie koło telewizora - wskazał, wzdychając cicho. - Zastanów się, co chciałbyś zjeść, możemy zrobić jakieś śniadanie… Albo raczej obiad.
Cry tylko prychnął pod nosem, po czym zaczął naśladować głos Pewds’a. Usłyszał cichy śmiech za plecami.
- Przestań, głupku. Idź się przebierz, przynajmniej zrobisz coś pożytecznego.
Brunet przebrał się w jakieś jeansy i czarną koszulkę z nadrukiem przedstawiającym kota - nie miał za wiele do powiedzenia w kwestii ubrań, nie on decydował o ich doborze. Wyszedł z łazienki i zastał Felixa przeszukującego półki w kuchni.
- Znalazłeś coś? - Cry rzucił piżamę na swoje łóżko i podszedł do przyjaciela.
- Cóż, wygląda na to, że Alice sprostała naszym oczekiwaniom - blondyn wyciągnął paczkę makaronu i odwrócił się do Cry’a. - Na obiad mamy spaghetti.
- Stary, ja rozumiem, że byłeś zmęczony, ale jest już trzynasta. TRZYNASTA! Dwanaście godzin snu, nie uważasz, że to przegięcie? Cztery godziny temu stwierdziłem, że dam ci pospać, bo musisz być wyczerpany, ale teraz to już przesada!
- O co się tak bulwersujesz…? - wymamrotał Cry, sięgając po okulary. Założył je, przeciągnął się, ziewając i wstał z łóżka. - Pragnę przypomnieć, że wczorajszy dzień nie należał do najprzyjemniejszych i był dość męczący, więc miałem prawo do snu. Pytanie jest raczej, dlaczego wstałeś tak wcześnie?
- Wcześnie? Dziewiąta rano to normalna godzina. Nie mogłem wiecznie leżeć w łóżku, w przeciwieństwie do ciebie.
- Może potrzebowałem się zregenerować? Wiesz, nie miałem żadnych leków, a wstawanie z martwych jest kłopotliwe dość - Cry rozejrzał się po pokoju, po czym zwrócił się do Pewds’a. - Gdzie są ubrania? Potrzebuję się przebrać…
- W tej szafie koło telewizora - wskazał, wzdychając cicho. - Zastanów się, co chciałbyś zjeść, możemy zrobić jakieś śniadanie… Albo raczej obiad.
Cry tylko prychnął pod nosem, po czym zaczął naśladować głos Pewds’a. Usłyszał cichy śmiech za plecami.
- Przestań, głupku. Idź się przebierz, przynajmniej zrobisz coś pożytecznego.
Brunet przebrał się w jakieś jeansy i czarną koszulkę z nadrukiem przedstawiającym kota - nie miał za wiele do powiedzenia w kwestii ubrań, nie on decydował o ich doborze. Wyszedł z łazienki i zastał Felixa przeszukującego półki w kuchni.
- Znalazłeś coś? - Cry rzucił piżamę na swoje łóżko i podszedł do przyjaciela.
- Cóż, wygląda na to, że Alice sprostała naszym oczekiwaniom - blondyn wyciągnął paczkę makaronu i odwrócił się do Cry’a. - Na obiad mamy spaghetti.
Amerykanin nigdy nie robił spaghetti; jadł je wiele razy,
ale nigdy go nie przygotowywał, to danie nie wchodziło w pulę potraw, które
potrafił wykonywać. W sumie, to nawet lepiej, bo uczenie się tego z Pewdie’m było
dość zabawne. Co prawda, makaron o mało nie wykipiał, a sos był dość… dziwny.
- Mieszaj, mieszaj, żeby ciepły był! - Pewds szukał talerzy w szafce, ale od czasu do czasu zerkał na przyjaciela, pilnując, żeby wszystko było zrobione prawidłowo.
- Czy ten sos powinien być tak rzadki? Coś w nim jest… - Cry pomieszał łyżką czerwoną papkę, przyglądając się dokładnie drobnym kawałeczkom… czegoś, co w niej pływało.
- To kawałki grzybów chyba, ewentualnie jakieś mięso, taką przynajmniej mam nadzieję… Zmniejsz ogień, rozgotujesz makaron!
- Nie krzycz, staram się! To moje pierwsze spaghetti w życiu!
- Jak mnie nie zaczniesz słuchać, to będzie twoim ostatnim.
- Mieszaj, mieszaj, żeby ciepły był! - Pewds szukał talerzy w szafce, ale od czasu do czasu zerkał na przyjaciela, pilnując, żeby wszystko było zrobione prawidłowo.
- Czy ten sos powinien być tak rzadki? Coś w nim jest… - Cry pomieszał łyżką czerwoną papkę, przyglądając się dokładnie drobnym kawałeczkom… czegoś, co w niej pływało.
- To kawałki grzybów chyba, ewentualnie jakieś mięso, taką przynajmniej mam nadzieję… Zmniejsz ogień, rozgotujesz makaron!
- Nie krzycz, staram się! To moje pierwsze spaghetti w życiu!
- Jak mnie nie zaczniesz słuchać, to będzie twoim ostatnim.
Po chwili Cry wyłączył kuchenkę i do dwóch głębokich
talerzy, które podał mu Pewds nałożył makaron, po czym zalał go sosem. Danie
pachniało nieziemsko, a Cry był naprawdę głodny. Położył talerze na stole,
zabrał sztućce i tackę z startym serem i zasiadł przy stole. Chwilę później
dołączył do niego Pewdie, wraz ze szklankami i sokiem. Gdy tylko zauważył ser,
wziął sobie sporą garść i wsypał do spaghetti.
- Nie za dużo tego sera? – Cry przyglądał się, jak żółte wiórki roztapiają się w sosie.
- Stary, zapamiętaj sobie jedno – blondyn spojrzał na niego z powagą. – Sera nigdy nie jest za dużo.
- Nie za dużo tego sera? – Cry przyglądał się, jak żółte wiórki roztapiają się w sosie.
- Stary, zapamiętaj sobie jedno – blondyn spojrzał na niego z powagą. – Sera nigdy nie jest za dużo.
Zabrali się za jedzenie. Mimo początkowych obaw co do sosu,
który wyglądał dość podejrzanie, obiad był pyszny. Makaron był dobry, nie
rozgotowany i nie niedogotowany, ser rozpływał się w ustach. Nawet nie
zauważyli, kiedy zjedli już połowę swojej porcji.
- Udało ci się – stwierdził Pewds, nabierając nitkę makaronu na widelec. – Jak na twoje pierwsze spaghetti, jest całkiem dobre.
- Jest przepyszne.
- To nie twoja zasługa, tylko dobrych składników i dobrego nauczyciela. Jak przyjedziesz do mnie, do Anglii, to będziesz gotował sam, bez mojej pomocy. Mogę się założyć, że już tak dobre nie będzie.
- Jesteś bardzo pozytywnie nastawiony – mruknął Cry. – Zakładając, że wrócimy…
Uśmiechnął się lekko, ale w jego oczach dostrzec można było smutek. W trakcie, gdy Pewdie robił plany i mówił o przyszłości, Cry zastanawiał się tylko, czy czeka ich jakakolwiek przyszłość poza bolesną śmiercią na którymś z poziomów tej gry. Im dłużej tu był, tym mniejszą miał na to nadzieję. Prawdopodobnie prędzej lub później zginą…
- Udało ci się – stwierdził Pewds, nabierając nitkę makaronu na widelec. – Jak na twoje pierwsze spaghetti, jest całkiem dobre.
- Jest przepyszne.
- To nie twoja zasługa, tylko dobrych składników i dobrego nauczyciela. Jak przyjedziesz do mnie, do Anglii, to będziesz gotował sam, bez mojej pomocy. Mogę się założyć, że już tak dobre nie będzie.
- Jesteś bardzo pozytywnie nastawiony – mruknął Cry. – Zakładając, że wrócimy…
Uśmiechnął się lekko, ale w jego oczach dostrzec można było smutek. W trakcie, gdy Pewdie robił plany i mówił o przyszłości, Cry zastanawiał się tylko, czy czeka ich jakakolwiek przyszłość poza bolesną śmiercią na którymś z poziomów tej gry. Im dłużej tu był, tym mniejszą miał na to nadzieję. Prawdopodobnie prędzej lub później zginą…
Cry pogrążył się w czarnych myślach i dopiero po pewnym
czasie spojrzał przyjacielowi w twarz. Felix mierzył go wzrokiem, jakby chciał
nim zabić. Po chwili brunet poczuł lekki ból w nodze, gdy przyjaciel go kopnął.
- Nawet nie waż się tak mówić – zastrzegł Pewds, marszcząc brwi. – Wydostaniemy się stąd, przyjedziesz do Anglii, zrobisz to cholerne spaghetti i będziesz pamiętał to do końca życia, rozumiemy się?
Cry zamilkł, zaskoczony reakcją Pewdie’go. Czemu mu tak zależało? Przecież on też wie dokładnie, jak niebezpieczna jest ta gra i jak małe szanse przeżycia mają. Czemu go to nie rusza? Czemu jest taki beztroski?
- Bardzo dobrze, chyba do ciebie dotarło – powiedział Szwed, wracając do jedzenia. – Lepiej jedz, bo za chwilę ukradnę ci talerz.
- Jasne, będziemy sobie makaron podbierać? – Cry chwycił sztućce. – Uważaj, bo się skończy pocałunkiem, jak w „Zakochanym kundlu”.
- Na to miałem nadzieję – Pewds zaśmiał się. Cry także nieco się rozchmurzył i roześmiał się. Może rzeczywiście powinien być nieco pozytywniej nastawiony?
- Nawet nie waż się tak mówić – zastrzegł Pewds, marszcząc brwi. – Wydostaniemy się stąd, przyjedziesz do Anglii, zrobisz to cholerne spaghetti i będziesz pamiętał to do końca życia, rozumiemy się?
Cry zamilkł, zaskoczony reakcją Pewdie’go. Czemu mu tak zależało? Przecież on też wie dokładnie, jak niebezpieczna jest ta gra i jak małe szanse przeżycia mają. Czemu go to nie rusza? Czemu jest taki beztroski?
- Bardzo dobrze, chyba do ciebie dotarło – powiedział Szwed, wracając do jedzenia. – Lepiej jedz, bo za chwilę ukradnę ci talerz.
- Jasne, będziemy sobie makaron podbierać? – Cry chwycił sztućce. – Uważaj, bo się skończy pocałunkiem, jak w „Zakochanym kundlu”.
- Na to miałem nadzieję – Pewds zaśmiał się. Cry także nieco się rozchmurzył i roześmiał się. Może rzeczywiście powinien być nieco pozytywniej nastawiony?
Po skończeniu jedzenia Amerykanin musiał pomyć naczynia,
słysząc od Pewdie’go, że jest okropnym leniem i że to za karę, że tak długo
spał. Z ociąganiem zabrał się za mycie talerzy, jednocześnie spoglądając na
zegarek. Cóż, nieco im zeszło, bo wskazówki wskazywały godzinę czternastą dwadzieścia
osiem. Cry pozmywał szybko wszystkie naczynia, zostawił wszystko na blacie, do
wyschnięcia, po czym rozejrzał się po pokoju.
Nadal nie mieli zbyt wiele do roboty. Był tu co prawda
telewizor, ale oglądanie filmów przez cały dzień wydawało mu się dość nużące.
Tym razem nie było tu półek z książkami, więc nawet nie mógł sobie niczego
poczytać. Może mógłby się spakować na następną misję?
- Co powinienem zapakować na jutro? – spytał Pewdie’go, który leżał na swoim łóżku i przeglądał notatnik. – Coś szczególnego chcesz?
- Już jesteśmy spakowani – odparł blondyn. – Wykorzystałem czas, gdy spałeś i nieco poszperałem. Przy kanapie masz plecaki, możesz sobie przejrzeć, czy nie chcesz czegoś tam dorzucić albo wyrzucić.
- Och, już się tym zająłeś? Okay… - Cry był nieco zaskoczony, ale uklęknął przy plecakach i zaczął je przeszukiwać. Rzeczywiście, wszystko było zapakowane, Pewdie niczego nie pominął. Mieli trochę broni, nóż sprężynowy, mnóstwo naboi, jakąś cieplejszą bluzę, latarkę, linę… Nie było nawet skrawka wolnego miejsca, przedmioty były strasznie upchane. Cry znalazł w środku także pudełko na prowiant, a obok ekwipunku stały dwie butelki z wodą.
- Niczego nie brakuje, świetnie to zapakowałeś…
- Dziękuję. Coś musiałem robić, skoro ty nie byłeś przytomny – Felix odłożył w końcu notes i z ciężkim westchnięciem wstał z łóżka. – Chodź.
- Gdzie? – brunet podniósł się z ziemi i podążył za przyjacielem. – Gdzie ty chcesz iść?
- Idę porozmawiać z panią… Tinkle? No, tą staruszką. Może powie nam coś ciekawego o tej całej grze, o Alice… Może być przydatna.
Cry skinął tylko głową, wychodząc z mieszkania.
- Co powinienem zapakować na jutro? – spytał Pewdie’go, który leżał na swoim łóżku i przeglądał notatnik. – Coś szczególnego chcesz?
- Już jesteśmy spakowani – odparł blondyn. – Wykorzystałem czas, gdy spałeś i nieco poszperałem. Przy kanapie masz plecaki, możesz sobie przejrzeć, czy nie chcesz czegoś tam dorzucić albo wyrzucić.
- Och, już się tym zająłeś? Okay… - Cry był nieco zaskoczony, ale uklęknął przy plecakach i zaczął je przeszukiwać. Rzeczywiście, wszystko było zapakowane, Pewdie niczego nie pominął. Mieli trochę broni, nóż sprężynowy, mnóstwo naboi, jakąś cieplejszą bluzę, latarkę, linę… Nie było nawet skrawka wolnego miejsca, przedmioty były strasznie upchane. Cry znalazł w środku także pudełko na prowiant, a obok ekwipunku stały dwie butelki z wodą.
- Niczego nie brakuje, świetnie to zapakowałeś…
- Dziękuję. Coś musiałem robić, skoro ty nie byłeś przytomny – Felix odłożył w końcu notes i z ciężkim westchnięciem wstał z łóżka. – Chodź.
- Gdzie? – brunet podniósł się z ziemi i podążył za przyjacielem. – Gdzie ty chcesz iść?
- Idę porozmawiać z panią… Tinkle? No, tą staruszką. Może powie nam coś ciekawego o tej całej grze, o Alice… Może być przydatna.
Cry skinął tylko głową, wychodząc z mieszkania.
Obaj zeszli na dół, na pierwsze piętro. Drzwi do mieszkania
pani Tinkle były dość niepozorne, ale wycieraczkę, która przed nimi leżała
można było zauważyć z daleka. Krzykliwe wzorki otaczały nie mniej krzykliwy
napis „Witajcie” i widać było, że co jak co, ale o czystość tej wycieraczki na
pewno dbała – wyglądała, jakby co dopiero ją kupiono. Pewds niepewnie spojrzał
na Cry’a, po czym delikatnie zapukał do drzwi. Gracze usłyszeli kroki i jakieś
wesołe podśpiewywanie, a chwilę po tym drzwi stanęły otworem, ukazując sylwetkę
drobnej staruszki w błękitnej spódnicy i garsonce. Pani Tinkle wyglądała na
zachwyconą widokiem swoich gości i natychmiast zaprosiła ich do środka.
- Jak się cieszę, że mnie odwiedziliście! Rzadko kiedy miewam gości, czasami wpadnie do mnie pan Wilson spod czwórki, ale z nim kompletnie nie da się rozmawiać… No a pozostali goście przysłani przez Alice nigdy nie opuszczają swoich mieszkań… Ja nie wiem, nieśmiali są może, albo grubiańscy jacyś…
Pewdie i Cry słuchali przez chwilę szczebiotania staruszki, ale jej słowami zainteresowali się dopiero przy wzmiance o Alice.
- Inni goście przysłani przez Alice? Często tutaj przychodzą? – spytał się Pewds, wchodząc za panią Tinkle do salonu. Pokój był dość dziwny, miał jasne ściany i meble z jasnego drewna. Na środku stał mały stoliczek, dokładnie pomiędzy starą, beżową kanapą a fotelem, obłożonym różnymi poduszkami. Najbardziej jednak rzucały się w oczy kwiaty, stojące w doniczkach na parapecie i pod ścianami, a także wielki regał z kilkoma rzędami porcelanowych lalek. Wybrakowanych lalek. Parę z nich nie miało oka, nosa czy jakiejś innej kończyny. Leżały w równych odstępach, wszystkie ubrane w wymyślne i bogato zdobione suknie. Gdy tylko mężczyźni je zauważyli, przestali się czuć tak bezpiecznie i komfortowo.
- To zależy. Czasami potrafię mieć kilku gości w ciągu dwóch tygodni, ciężko jest się wtedy wyrobić ze sprzątaniem, ale czasem nie przychodzi nikt nawet przez pół roku – odparła staruszka, po czym zauważyła, że gracze przyglądają się jej wystawie lalek. – Czyż nie są piękne? Kolekcjonowałam je całe życie. Co prawda, nie wszystkie przeżyły do dzisiaj, ale nie mam jak ich zreperować, więc niektórym brakuje części. Ale te sukienki!
- Tak, cudne są… - mruknął Cry, niezbyt pewnie.
- Prawda? Ależ chłopcy, siadajcie na kanapie, już wam parzę herbatę…
- Jak się cieszę, że mnie odwiedziliście! Rzadko kiedy miewam gości, czasami wpadnie do mnie pan Wilson spod czwórki, ale z nim kompletnie nie da się rozmawiać… No a pozostali goście przysłani przez Alice nigdy nie opuszczają swoich mieszkań… Ja nie wiem, nieśmiali są może, albo grubiańscy jacyś…
Pewdie i Cry słuchali przez chwilę szczebiotania staruszki, ale jej słowami zainteresowali się dopiero przy wzmiance o Alice.
- Inni goście przysłani przez Alice? Często tutaj przychodzą? – spytał się Pewds, wchodząc za panią Tinkle do salonu. Pokój był dość dziwny, miał jasne ściany i meble z jasnego drewna. Na środku stał mały stoliczek, dokładnie pomiędzy starą, beżową kanapą a fotelem, obłożonym różnymi poduszkami. Najbardziej jednak rzucały się w oczy kwiaty, stojące w doniczkach na parapecie i pod ścianami, a także wielki regał z kilkoma rzędami porcelanowych lalek. Wybrakowanych lalek. Parę z nich nie miało oka, nosa czy jakiejś innej kończyny. Leżały w równych odstępach, wszystkie ubrane w wymyślne i bogato zdobione suknie. Gdy tylko mężczyźni je zauważyli, przestali się czuć tak bezpiecznie i komfortowo.
- To zależy. Czasami potrafię mieć kilku gości w ciągu dwóch tygodni, ciężko jest się wtedy wyrobić ze sprzątaniem, ale czasem nie przychodzi nikt nawet przez pół roku – odparła staruszka, po czym zauważyła, że gracze przyglądają się jej wystawie lalek. – Czyż nie są piękne? Kolekcjonowałam je całe życie. Co prawda, nie wszystkie przeżyły do dzisiaj, ale nie mam jak ich zreperować, więc niektórym brakuje części. Ale te sukienki!
- Tak, cudne są… - mruknął Cry, niezbyt pewnie.
- Prawda? Ależ chłopcy, siadajcie na kanapie, już wam parzę herbatę…
Pani Tinkle
poczłapała do kuchni, zostawiając mężczyzn samych. Żaden z nich nie odzywał
się, obserwowali tylko półkę z lalkami lub szafkę z kwiatowymi zdobieniami.
Widać, że raczej nie było w tym pokoju żadnych nowszych rzeczy, wszystkie z
nich wyglądały na co najmniej trzydziestoletnie już starocie.
- O co ją spytamy? – szepnął Pewds,
nachylając się do Cry’a. – Proponuję wypytać o „gości”. To podejrzane, że było
tu więcej osób, które musiały przechodzić przez ten koszmar.
- Jasne, spróbujmy. Można się też dowiedzieć czegoś konkretnie o Alice. Może to nam nieco rozjaśni sytuację…
- Jasne, spróbujmy. Można się też dowiedzieć czegoś konkretnie o Alice. Może to nam nieco rozjaśni sytuację…
Nagle do pokoju wkroczyła Pani Tinkle,
niosąc ze sobą herbatę w dzbanku i dwie porcelanowe filiżanki. Nalała herbaty
do naczyń, wyciągnęła z jednej z szafek pudełko, z którego wyciągnęła
ciasteczka, po czym usiadła na fotelu, naprzeciwko swoich gości.
- Częstujcie się, proszę – z uśmiechem
wskazała czekoladowe ciastka, sama biorąc jedno z nich. Mężczyźni także
uśmiechnęli się uprzejmie, spełniając polecenie kobiety. Przez chwilę panowała
cisza, przerywana czasem mlaskaniem przy jedzeniu oraz tykaniem zegara, który
wisiał na ścianie. W końcu Cry postanowił zabrać głos i wypytać nieco
staruszkę.
- Pani Tinkle… - zaczął, starając się
być uprzejmym i nie nachalnym jednocześnie. – Mam do pani parę pytań i nie
ukrywam, że chciałbym poznać odpowiedzi na nie…
- Ależ kochaniutki, nie krępuj się – odparła. – Czego wam trzeba?
- Chcemy wiedzieć coś więcej o pozostałych ludziach przesłanych przez Alice. Czy może nam pani powiedzieć coś o nich? Może mówili coś o sobie?
- Nie, niestety nie są zbyt kontaktowi. Jesteście pierwszymi gośćmi, którzy przyszli ze mną porozmawiać, jeśli mam być szczera – staruszka posmutniała nieco. – Smutni ludzie. Zawsze widziałam ich wystraszonych, przygnębionych, czasem podenerwowanych. Zostawali na krótko, czasem nawet nie na noc. Zaraz uciekali. Jeden mężczyzna, wyglądał na starszego od was, w każdym razie celował do mnie z pistoletu i zaczął mi grozić. Ja naprawdę nie wiem czemu, chciałam ich tylko ugościć… Panienka Alice cały czas mnie pociesza, mówi, że znajdą się jacyś milsi, bardziej pokojowi ludzie, no i proszę, wy dwaj się zjawiacie, jak na zawołanie! – uradowana wskazała obu graczy gestem otwartej dłoni. – Bardzo się cieszę!
- Naprawdę, nie ma za co – Pewds uśmiechnął się. – Także się cieszymy, że mamy okazję z panią porozmawiać. A, właśnie, skoro już weszliśmy w ten temat… Jesteśmy niezmiernie ciekawi Alice, bo tyle miłych słów pani o niej mówi, a niestety nie mieliśmy z nią kontaktu bezpośredniego, więc w sumie nigdy jej nie widzieliśmy… Jaka ona jest? Jak długo ją pani zna?
- Ależ kochaniutki, nie krępuj się – odparła. – Czego wam trzeba?
- Chcemy wiedzieć coś więcej o pozostałych ludziach przesłanych przez Alice. Czy może nam pani powiedzieć coś o nich? Może mówili coś o sobie?
- Nie, niestety nie są zbyt kontaktowi. Jesteście pierwszymi gośćmi, którzy przyszli ze mną porozmawiać, jeśli mam być szczera – staruszka posmutniała nieco. – Smutni ludzie. Zawsze widziałam ich wystraszonych, przygnębionych, czasem podenerwowanych. Zostawali na krótko, czasem nawet nie na noc. Zaraz uciekali. Jeden mężczyzna, wyglądał na starszego od was, w każdym razie celował do mnie z pistoletu i zaczął mi grozić. Ja naprawdę nie wiem czemu, chciałam ich tylko ugościć… Panienka Alice cały czas mnie pociesza, mówi, że znajdą się jacyś milsi, bardziej pokojowi ludzie, no i proszę, wy dwaj się zjawiacie, jak na zawołanie! – uradowana wskazała obu graczy gestem otwartej dłoni. – Bardzo się cieszę!
- Naprawdę, nie ma za co – Pewds uśmiechnął się. – Także się cieszymy, że mamy okazję z panią porozmawiać. A, właśnie, skoro już weszliśmy w ten temat… Jesteśmy niezmiernie ciekawi Alice, bo tyle miłych słów pani o niej mówi, a niestety nie mieliśmy z nią kontaktu bezpośredniego, więc w sumie nigdy jej nie widzieliśmy… Jaka ona jest? Jak długo ją pani zna?
- Alice? Cóż, jest bardzo uprzejmą i
pogodną dziewczyną, nie powiem… Zawsze się mną opiekuje, to ona dała mi tą
pracę i pozwoliła mi robić to, co lubię. Poza tym, jest naprawdę bardzo
kreatywna, cały ten świat to jej dzieło, wyobrażacie sobie? Czyż to nie piękne?
– Pewdie spojrzał niepewnie na Cry’a, nawiązując z nim kontakt wzrokowy.
Wiedział, że jego przyjaciel ma dokładnie takie samo zdanie w tej sprawie. Tej
krainy nie dało się nazwać piękną.
- Oczywiście – powiedzieli to niemal
jednocześnie, potulnie kiwając głowami. Pani Tinkle wyglądała na uradowaną,
uśmiechała się szeroko. Przeczesała palcami swoje siwe włosy i po chwili ciszy
kontynuowała:
-
Znam ją, można powiedzieć, od zawsze. Moim pierwszym wspomnieniem była ona, jej
twarz, gdy ocknęłam się na leśnej polanie. Byłam zdezorientowana, nie znałam
swojego imienia, nie miałam żadnych wspomnień. A ona o wszystkim mi
powiedziała: dowiedziałam się, jak mam na imię, skąd pochodzę i jak wyglądało
moje wcześniejsze życie. Zaprowadziła mnie tutaj, do mojego domu, cierpliwie
tłumacząc mi wszystkie najważniejsze rzeczy, poinstruowała mnie, jak powinna
wyglądać moja praca. Naprawdę, bardzo mi pomogła i wiele jej zawdzięczam, jest
wspaniałą osobą – Pani Tinkle upiła łyk herbaty. – Gdyby nie jej pomoc, kto
wie, co by ze mną było? Pewnie błąkałabym się po lesie z całkowitą amnezją…
Gracze milczeli,
nieco zszokowani. Wizja Alice przedstawiona właśnie przez Panią Tinkle był
całkowitym przeciwieństwem tego, co myśleli o stworzycielce tego świata – była bohaterką,
pomagała ludziom, była miła i opiekuńcza, zamiast mordować ich, wysyłać w chore
gry i patrzeć, jak rozpaczliwie walczą o życie? Nie była chorą psychicznie
dziewczyną, sadystką bez serca? Mimo tego, co usłyszeli, nie potrafili w to
uwierzyć. Pani Tinkle po prostu nie widziała prawdziwego oblicza Alice.
Patrzyła na nią, jak na zbawiciela, opiekunkę, twórcę. Jednak ani Pewdie, ani
Cry nie mieli zamiaru niszczyć jej tego wyobrażenia. Lepiej było ją tak
zostawić, w wierze w cudowne czyny Alice.
Dokończyli herbatę,
zjedli jeszcze kilka ciasteczek i chwilę rozmawiali ze staruszką, ale gdy na
zegarze wybiła siedemnasta zdecydowali, że pora już iść. Pożegnali się,
podziękowali za gościnę i wśród komplementów dotyczących pysznej owocowej
herbaty i ciasteczek opuścili mieszkanie Pani Tinkle.
- To jest aż niemożliwe – stwierdził Cry, gdy drzwi zamknęły się za nimi. Powoli wszedł po schodach na górę i otworzył ich mieszkanie. – Widziałeś to uwielbienie? Gdyby mogła, postawiłaby Alice ołtarzyk na szafce…
- Też byłem w szoku. Jak- jak można w ogóle ją lubić? To groźna wariatka, nie opiekunka do zagubionych staruszek, do jasnej cholery.
- Wątpię, żeby Pani Tinkle miała jakieś życie poza tym tutaj. Dla mnie wygląda to raczej, jakby została stworzona przez Alice, która wykreowała jej życie i użyła jej do własnych celów. W tym momencie nawet się nie dziwię – po prostu jest wdzięczna, w końcu ta „groźna wariatka” sprawiła, że może wieść normalne życie – Cry położył się na łóżku i westchnął cicho. – Nie wiem, nie rozumiem czynów Alice. Działa w dziwny, niewytłumaczalny sposób. Robi co chce, mówi co chce i ma pełną świadomość, że nic jej nie można zrobić.
- Skończmy to szybko, okay? – mruknął Felix. – Mam już naprawdę dość tego wszystkiego.
- To jest aż niemożliwe – stwierdził Cry, gdy drzwi zamknęły się za nimi. Powoli wszedł po schodach na górę i otworzył ich mieszkanie. – Widziałeś to uwielbienie? Gdyby mogła, postawiłaby Alice ołtarzyk na szafce…
- Też byłem w szoku. Jak- jak można w ogóle ją lubić? To groźna wariatka, nie opiekunka do zagubionych staruszek, do jasnej cholery.
- Wątpię, żeby Pani Tinkle miała jakieś życie poza tym tutaj. Dla mnie wygląda to raczej, jakby została stworzona przez Alice, która wykreowała jej życie i użyła jej do własnych celów. W tym momencie nawet się nie dziwię – po prostu jest wdzięczna, w końcu ta „groźna wariatka” sprawiła, że może wieść normalne życie – Cry położył się na łóżku i westchnął cicho. – Nie wiem, nie rozumiem czynów Alice. Działa w dziwny, niewytłumaczalny sposób. Robi co chce, mówi co chce i ma pełną świadomość, że nic jej nie można zrobić.
- Skończmy to szybko, okay? – mruknął Felix. – Mam już naprawdę dość tego wszystkiego.
Zapadła cisza.
Gracze nie mieli pojęcia, co robić, co mówić, czym się zająć. Pewds przez
chwilę bawił się jakąś monetą nieznanej waluty, którą znalazł na komodzie przy
łóżku, obracając ją w palcach, ale po pewnym czasie i to mu się znudziło.
Rozejrzał się po pokoju i jego wzrok natrafił na telewizor i stertę płyt DVD
leżących obok.
- Hej, zobaczmy jakiś film! – podszedł do półki i przez chwilę szukał tych kilku płyt, które widział dnia poprzedniego. – Strasznie dużo tu filmów z DiCaprio. Myślisz, że Alice jest jego fanką, albo coś?
- Nawet nie chcę wiedzieć – odparł Cry, ale zbliżył się do Szweda, by zobaczyć jakie filmy znalazł. – Ale mogę coś z nim zobaczyć. Facet jest cholernie przystojny, nie uważasz?
- Mój boże, oczywiście, że jest! – Pewds zaśmiał się. – Wyszedłbym za niego, gdybym mógł.
- Poważnie?
- Tak, Leo jest niesamowity. Nie dość, że świetny aktor, to jeszcze ciacho.
- Coś czuję, że to będzie wyglądało jak typowa nocka dwóch nastolatek – Cry przeglądał filmy, szukając czegoś do obejrzenia. – Będziemy siedzieć i piszczeć, jak cudny jest Leonardo.
- Brzmi jak plan. Ale będzie też bitwa na poduszki, robienie sobie makijażu nawzajem i pogaduszki o chłopakach do rana? – Pewdie zamrugał, wyciągając dłoń przed siebie. Cry zaśmiał się, widząc minę przyjaciela.
- Chciałbyś. To co, może… eh, ciężko się zdecydować. Coś z nowszych czy raczej starsze filmy?
- Cokolwiek, byleby nie „Titanic”. Może… „Wielki Gatsby” był całkiem dobry, widziałeś?
- Nie, niestety nie. Jeśli chce ci się oglądać to jeszcze raz, to możemy zobaczyć – stwierdził Cry, a Pewds zgodził się na tą propozycję.
- Hej, zobaczmy jakiś film! – podszedł do półki i przez chwilę szukał tych kilku płyt, które widział dnia poprzedniego. – Strasznie dużo tu filmów z DiCaprio. Myślisz, że Alice jest jego fanką, albo coś?
- Nawet nie chcę wiedzieć – odparł Cry, ale zbliżył się do Szweda, by zobaczyć jakie filmy znalazł. – Ale mogę coś z nim zobaczyć. Facet jest cholernie przystojny, nie uważasz?
- Mój boże, oczywiście, że jest! – Pewds zaśmiał się. – Wyszedłbym za niego, gdybym mógł.
- Poważnie?
- Tak, Leo jest niesamowity. Nie dość, że świetny aktor, to jeszcze ciacho.
- Coś czuję, że to będzie wyglądało jak typowa nocka dwóch nastolatek – Cry przeglądał filmy, szukając czegoś do obejrzenia. – Będziemy siedzieć i piszczeć, jak cudny jest Leonardo.
- Brzmi jak plan. Ale będzie też bitwa na poduszki, robienie sobie makijażu nawzajem i pogaduszki o chłopakach do rana? – Pewdie zamrugał, wyciągając dłoń przed siebie. Cry zaśmiał się, widząc minę przyjaciela.
- Chciałbyś. To co, może… eh, ciężko się zdecydować. Coś z nowszych czy raczej starsze filmy?
- Cokolwiek, byleby nie „Titanic”. Może… „Wielki Gatsby” był całkiem dobry, widziałeś?
- Nie, niestety nie. Jeśli chce ci się oglądać to jeszcze raz, to możemy zobaczyć – stwierdził Cry, a Pewds zgodził się na tą propozycję.
Brunet przeszukał
kuchnię w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia, a Pewdie włączył film. Po chwili z
kuchni dobiegł go uradowany głos Cry’a.
- Znalazłem popcorn! Prawie jak w kinie, robimy? – spytał, potrząsając małą paczką.
- Jasne, wkładaj do mikrofalówki, ja poszukam czegoś do picia.
- Znalazłem popcorn! Prawie jak w kinie, robimy? – spytał, potrząsając małą paczką.
- Jasne, wkładaj do mikrofalówki, ja poszukam czegoś do picia.
W ciągu pięciu minut
mieli gotowe zapasy na czas seansu. Zsunęli razem swoje łóżka, tak, by mogli na
nich siedzieć podczas oglądania filmu i rozpoczęli swój filmowy maraton z
Leonardem DiCaprio. Cry co chwilę komentował zdarzenia na ekranie, przy okazji
urozmaicając akcję swoimi tekstami. Czasami Pewds coś dopowiadał, czasem
przypomniał sobie coś ważnego, co akurat nawiązywało do akcji filmu i kończyło
się na tym, że zamiast śledzić dalszy rozwój wypadków, gracze kompletnie
tracili zainteresowanie filmem i zajęli się rozmową. Popcorn zniknął właściwie
po piętnastu minutach po rozpoczęciu oglądania, ale obaj byli zbyt leniwi, żeby
ruszyć się z miejsca i dorobić go więcej. Gdy na ekranie pojawiły się napisy
końcowe, Cry zwlókł się z łóżka i poszedł z miską dorobić popcornu. Tym razem
wybrali „Złap mnie jeśli potrafisz” i mimo tego, że obaj go już widzieli,
oglądanie go wspólnie było znacznie zabawniejsze. Nawet nie zauważyli, kiedy na
zegarze pojawiła się dwudziesta, dwudziesta pierwsza… Dobrze się bawili dodając
głupie komentarze, kłócąc się na różne niezbyt ważne tematy dotyczące wyglądu
różnych aktorów i ich umiejętności, czy zwyczajnie rozmawiając o rzeczach
niekoniecznie związanych z treścią filmu.
Została im mniej
więcej połowa do obejrzenia i nastąpił jeden z nielicznych momentów ciszy,
kiedy to mężczyźni skupili się na akcji i fabule, zamiast zajmować się
wydurnianiem. Po niezbyt długim czasie Pewdie stwierdził, że zrobiło się nieco
za cicho i za nudno, ale kiedy próbował zaczepić Cry’a, by z nim porozmawiać,
zostawał uciszony. Nieco obrażony wpatrywał się więc w postacie ruszające się
po ekranie telewizora, jednak nie skupiał się na tym. Myślał. Głównie o
rozmowie z Panią Tinkle na temat Alice i ogółem, o całej tej grze. Męczyło go
to okropnie i bardzo chciał wrócić do domu, ale po ostatniej rozgrywce… To już
była przesada. Nigdy więcej nie chciał cierpieć. Nigdy więcej nie chciał
widzieć, że Cry cierpi.
Spojrzał na swojego
przyjaciela. Jeśli ta gra kiedykolwiek zrobiła cokolwiek dobrego, to jedynie
to, że całe te niebezpieczeństwa umocniły ich przyjaźń. Przez cały czas muszą
przecież uważać na siebie nawzajem, pomagać sobie i wspierać się w momentach
strachu czy paniki. Naprawdę, ich przyjaźń stała się mocniejsza i to cieszyło
Pewdie’go. Co prawda, zawsze byli dobrymi przyjaciółmi, ale teraz? Pewds
wiedział, że po tej grze ich relacje będą tylko lepsze. Z drugiej strony, nadal
niepokoiły go słowa, które znalazł w notesie. Nie rozumiał ich kompletnie i bał
się tego, co mogły oznaczać. Tęsknił za Marzią, kochał ją bardzo. Nie miał
pojęcia, kogo innego poza nią mógłby kochać, ale w tym momencie jedyną osobą,
która przychodziła mu na myśl, był Cry. Było to absurdalne i Pewdie nie chciał
tego do siebie dopuścić. „Alice znowu ze mnie drwi. To nie Cry, to nie jest
żadna osoba. Ale ona chce, żebym się nad tym zastanawiał. Tylko po co?” –
myślał, chrupiąc popcorn i tępo wpatrując się w telewizor. Coś mu tu nie
pasowało.
- Hej, stary, wszystko w porządku? – głos Cry’a wyrwał blondyna z intensywnych myśli. Szwed spojrzał się na niego, nieco zdezorientowany, po czym powiedział:
- Tak, wszystko w porządku. Zawiesiłem się nieco. Wiesz, trochę się zmęczyłem.
- Posunąć się? Możesz się położyć…
- Nie musisz się przesuwać – mruknął, po czym zwinął się w kłębek, kładąc głowę na kolanach Amerykanina. – Ale masz twarde nogi…
- Trochę się ćwiczyło, same mięśnie – zażartował Cry, starając się nie ruszać. Pewds ułożył się wygodniej i resztę filmu dooglądał na leżąco.
- Hej, stary, wszystko w porządku? – głos Cry’a wyrwał blondyna z intensywnych myśli. Szwed spojrzał się na niego, nieco zdezorientowany, po czym powiedział:
- Tak, wszystko w porządku. Zawiesiłem się nieco. Wiesz, trochę się zmęczyłem.
- Posunąć się? Możesz się położyć…
- Nie musisz się przesuwać – mruknął, po czym zwinął się w kłębek, kładąc głowę na kolanach Amerykanina. – Ale masz twarde nogi…
- Trochę się ćwiczyło, same mięśnie – zażartował Cry, starając się nie ruszać. Pewds ułożył się wygodniej i resztę filmu dooglądał na leżąco.
Cry zamarł. Nie
chciał się ruszać, żeby nie przeszkadzać przyjacielowi za bardzo, ale
jednocześnie był dość zaskoczony faktem, że leży mu na kolanach jego najlepszy
kumpel. Cóż, cieszyło go to, ale nie rozumiał, co kierowało Pewdie’m. Przecież
proponował, że się przesunie, to naprawdę nie był wielki problem, ale z
jakiegoś powodu jego propozycja została odrzucona i teraz Pewds przyciskał
policzek od jego uda, kuląc się. Cry przez chwilę wpatrywał się w jego twarz,
nie mogąc oderwać wzroku od jego bladej, oświetlonej światłem ekranu skóry,
kompletnie roztrzepanych i wpadających mu do oczu włosów, no i w końcu samych
oczu – pięknych, błękitnych oczu, które zamiast w niego wpatrzone były w
telewizor. Cry czuł lekkie kłucie w klatce piersiowej, gdy obserwował spokojne
oblicze swojego przyjaciela. Przebywanie z nim tak blisko go bolało. Tak bardzo
chciał jeszcze bardziej zmniejszyć ten dystans, zmienić relacje między nimi…
Ale wiedział, jak mogłoby się to skończyć, a wszelkie kłótnie w trakcie
przechodzenia przez tą koszmarną grę były niezbyt wskazane. Musiał wytrzymać.
Musiał sobie z tym jakoś poradzić, nie miał wyjścia.
Film skończył się i
Pewds chcąc nie chcąc musiał się odsunąć, by Cry mógł wstać. Zdecydowali, że
obejrzą jeszcze jeden, ostatni film, „Incepcję”. Brunet włączył płytkę, usiadł
na łóżku i seans rozpoczął się. Tym razem jednak Pewdie nie leżał na udach
swojego przyjaciela, za to Cry rozłożył się wygodnie na nogach Szweda. Na
początku rozmawiali chwilę, od czasu do czasu rzucili jakimś komentarzem, ale
zdecydowanie oglądali ten film z większą uwagą, niż poprzednie dwa. Pewds w
ciszy i skupieniu pochłaniał kolejne fragmenty fabuły, próbując dobrze zrozumieć
przekaz, ale Cry nie zwracał już tak wielkiej uwagi – był dość zmęczony i ledwo
mu się udawało być przytomnym. Blondyn zresztą szybko to zauważył, kiedy głowa
przyjaciela zaczynała mocniej opierać się na jego nogach.
- Hej, śpisz? – zapytał, ruszając nogą, by go w razie czego zbudzić. – Jak jesteś śpiący, to przebierz się w piżamę i idź spać, obejrzę to sobie sam…
- N-nie, nie śpię – wymamrotał Cry, niezbyt wiarygodny. – Jeszcze trochę, wytrzymam…
- Hej, śpisz? – zapytał, ruszając nogą, by go w razie czego zbudzić. – Jak jesteś śpiący, to przebierz się w piżamę i idź spać, obejrzę to sobie sam…
- N-nie, nie śpię – wymamrotał Cry, niezbyt wiarygodny. – Jeszcze trochę, wytrzymam…
Po kilku minutach
spał zupełnie, dłonią trzymając materiał spodni Pewdie’go. Szwed nie miał
możliwości poruszenia się, przeczekał więc w takiej pozycji do końca filmu. Gdy
napisy końcowe pojawiły się na ekranie, mężczyzna spojrzał na wtulonego w niego
bruneta i westchnął ciężko. Nie może go przecież tak brutalnie zrzucić, skoro
już śpi…
Znowu, jak natrętna
mucha, to zdanie znów pojawiło się w jego umyśle. „Kogo tak naprawdę kochasz?”.
Felix przeklinał w myślach fakt, że w ogóle je przeczytał. Powinien był
zostawić to cholerstwo w spokoju i nawet nie próbować go czytać. A teraz?
Skończył zastanawiając się, czy może się zakochać we własnym przyjacielu. Co
prawda, Cry nie był brzydki, wręcz przeciwnie – była z niego przystojna bestia.
Ale to nie zmieniało faktu, że mimo wszystko był facetem, był jego najlepszym
kumplem i nie był w stanie poczuć do niego innych uczuć poza przyjaźnią. Tak
przynajmniej myślał.
Przez chwilę
wpatrywał się w twarz śpiącego Cry’a, po czym, z głośnym westchnięciem
spróbował powoli się wysunąć spod jego
głowy tak, by go nie obudzić. Podłożył poduszkę, delikatnie przesunął mu głowę,
by spoczęła na tej poduszce i jego plan prawie by się powiódł, gdyby nie ta
ręka, która trzymała go za nogawkę. Chwycił Cry’a za dłoń i drugą ręką
wyszarpał materiał spodni spod palców Amerykanina. Potem przesunął go na jego
łóżko, przykrył go kołdrą i życzył mu dobrej nocy.
Sam przebrał się w
piżamę, wyłączył telewizor i także położył się spać. Miał dość wszystkiego.
Miał dość tej gry, ciągłego niebezpieczeństwa i tych wątpliwości, które napadły
go po przeczytaniu jednego głupiego zdania. Nie. To wszystko było pochrzanione
i naprawdę nie chciał o tym myśleć. Na pewno nie chodziło o Cry’a. Na pewno
chodziło o Marzię.
Marzia.
Pewds skupił na niej wszystkie swoje myśli, wspominając ich relację. Ją kochał, naprawdę. I o niej będzie myślał, ona doprowadzi go do końca tej gry. O niej będzie myślał…
Marzia.
Pewds skupił na niej wszystkie swoje myśli, wspominając ich relację. Ją kochał, naprawdę. I o niej będzie myślał, ona doprowadzi go do końca tej gry. O niej będzie myślał…
Zasnął szybko,
pogrążony w tęsknocie i marzeniach o Marzii. Jednak nie śnił o niej. Śnił o
kimś zupełnie innym, o kimś, kto leżał tuż obok niego.
Tak właśnie! Rozdział miał być za tydzień, a jest już dzisiaj! Powodem tego jest fakt, iż dziś jest rocznica, odkąd opublikowałam prolog tej historii na tym otóż blogu! Yay! Wiele się zmieniło przez ten rok, łącznie z moją pewnością siebie, podejściem do pisania i mobilizacją (kiedy obiecuję jakiś termin i próbuję się wyrobić - ciężkie czasy xD). No i niestety, jeśli przez rok jestem w stanie napisać tylko... prolog i trzy pełne rozdziały, to moja (i wasza) przygoda z tym blogiem skończy się za jakieś dwa lata ;)
Chcę Wam bardzo podziękować za czytanie tego bloga, mimo tego, że nie ma tu pewnie osoby, która czytałaby to już od pełnego roku xD Anyway, dziękuję serdecznie, bo nie jestem w stanie nawet pojąć, jak komuś może się to podobać i jak można w ogóle tak bardzo się niecierpliwić na kolejne rozdziały. Bez Was pewnie bym nawet nie dotarła do tego momentu, więc jeszcze raz: Dziękuję. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną przez resztę historii i nie zniechęcicie się mimo moich słabych (czyt. wciąż niezadowalających mnie) umiejętności pisarskich :)
Poza tym, już dawno miałam napisać mojej przyjaciółce Kasu-nyan dedykację za zrobienie mi szablonu. Dzięki ci, Kasumi xD Dedykuję ci ten rozdział, mam nadzieję, że to zmieniło twoje życie xD
Przypisy (a właściwie tylko jeden):
1. To z Leonardem DiCaprio jest na serio. Pewdie w filmiku z Marzią przyznał, że wyszedłby za Leo, a Cry na twitterze napisał, że jest "hot as fuck", więc tak. Pewds i Cry są sobie po prostu przeznaczeni xD
Filmik Marzii z Felixem znajdziecie TUTAJ (0:26 jest dowód), a tu macie post Cry'a: http://data1.whicdn.com/images/83331763/original.jpg
I, bardzo ważna rzecz: PROSZĘ O GŁOSOWANIE W ANKIECIE, KTÓRA ZNAJDUJE SIĘ POWYŻEJ! Nie ukrywam, że na każdą z tych gier mam pomysł, ale nie umiem się zdecydować. Może wygrać tylko jedna, reszty nie umieszczę w późniejszych rozdziałach, dlatego to takie ważne. Proszę o pomoc, bardzo. A jeśli macie inne pomysły na 4 rozdział, możecie pisać w komentarzach pod tym postem. Z góry dziękuję :) (tak, jeszcze nie mam gry na rozdział, który właśnie zaczęłam, jestem beznadziejna xD)
I to w sumie tyle. Do zobaczenia kiedyś tam, mam nadzieję, że wytrwacie jeszcze trochę z tymi wypocinami <3
Kocham Was i Brofist przybijam ~Maru
Dziękuję Maru-nyan ;w; <3 to było piękne i czekam na więcej!!! No i cudnie, że to już ma rok haha ^^ choć jakoś tego nie czuję :3 no nic! Jak zawsze genialne, kilka powtórzeń, ale pewnie to poprawisz, jak sama zechcesz się wziąć za korektę XDD pozdro ;w; weny życzę :*
OdpowiedzUsuńProszę o korektę i wskazanie mi tych powtórzeń, bo oprócz "makaronu" i "filmu" nic nie umiem dostrzec xD
UsuńDobra, więcej będzie, jak ogarnę grę, o której mam pisać xD Patrząc na aktualne wyniki ankiety, chyba będzie Outlast .
Dzięki, wena zawsze potrzebna <3
AWWW OUTLAST BUAHAHAHHA~!!!
UsuńEkhem. No. xD Cieszę się, gdyż wkrótce piszę Crysumi w Outlastowym stylu XDD hiehiehie~ lubię wchodzić na twojego bloga i czytać rozdziały, kiedy przede mną eszcze 52 zadania z matematyki XD dobra idę. Ale jeszcze tu wrócę c:
Jeszcze nic nie wiadomo, Silent Hill się też wybija nieźle XDD
UsuńCrysumi! <3 Outlast i Crysumi! Miód dla mego serca! XD
Przestań, skończ to czytać, kurde, ileż można xD Jesteś niemożliwa, naprawdę :D
Ja mam ferie, frajerze :*
aaaa kocham to opowiadanie *q* chcę więcej xD
OdpowiedzUsuń~~Itsu (ta pseudo siostra Kasumi xD)
Aaaa, dziękuję *__* Postaram się wrzucić coś za niedługo, ferie mi się zaczęły, to mogę poszaleć xD
UsuńTak, wiem, wystarczyło zerknąć na twojego nicka. Miło poznać, tak w ogóle XD
Tak sobie wyobraziłam scenę, w której Pewdie i Cry kradną sobie makaron ;_;
OdpowiedzUsuńTakie pytanie: jeśli w ankiecie zostanie wybrany Outlast, to w kolejnym rozdziale opisany będzie po prostu Outlast czy DLC, Whistleblower?
Brofist!
Będzie podstawowy, Outlast. I tak prawda jest taka, że będzie to nieco obrobione, bo ileż by mi zajęło opisywanie całej gry, ale będzie to na podstawie samego Outlasta. Wynika to między innymi z tego, że wybieram głównie gry (poza dwoma wyjątkami), w które grali oboje, razem lub też osobno. W tym momencie zostaje mi Outlast, bo jeśli dobrze się orientuję, to Cry nie grał w Whistleblower'a :)
UsuńBrofist!
Rozdział zapowiada się ciekawie. Ogromnym plusem są przemyślenia Felixa i fajnie by było gdyby jego zainteresowanie się Cry'em wypadło naturalnie i w miarę wiarygodnie (no hej, on nie zostawi Marzii ot tak). :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCóż, postaram się zrobić to tak naturalnie, jak się da. Stety niestety, zamknęłam się w fabule 10 gier, 10 rozdziałów, więc i tak całość dzieje się dość szybko, jednak możesz się nie martwić - jeszcze trochę minie, zanim coś się wydarzy między Pewdie'm i Cry'em ;) Mam nadzieję, że wyjdzie dobrze, przynajmniej się staram, żeby tak wyszło. Bardzo lubię powoli budować relację między ludźmi, a już parę osób narzekało, że chcą już jakiś romans xD
Mówiąc krótko: jeszcze sobie poczekasz i mam nadzieję, że rozwinę to w odpowiednim tempie :D
AAAA! JAK JA SIĘ MOGŁAM AŻ TAK SPUŹNIĆ?!
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę z tego rozdziału~~~! ^ ^
"Sera nigdy nie jest za dużo." W tym momęcie poczułam więź emocjonalną z Felixem i duże przywiązanie do tego bohatera XD! Ser forever! ♥
Jak.to.już.rok?! Yght?! Że jak?! Ja to zaczęłam w wakacje czytać... dokładnie pamiętam ten dzień~~~ Albo nie. Pamiętam tylko, że było ciepło, mama kosiła trawę, a to opowiadanie miało 3 rozdziały i prolog.
Ciekawe co się śniło Pewdiemu~~~~??? Szczerze to nie sądzę, że to było miłe. Pewnie coś działo się Cry'owi a Pewdie się strasznie martwiła albo coś... Ale może być też taka możliwość, że Alice coś tam mu porobiła z tą główką i miał baaardzooo miłyyy sen~~~ XD STOP MÓZGU! MASZ POCZEKAĆ!
Czekam ja następny rozdział! Oby jak najszybciej! Chociaż jednocześnie chcę przeczytać cała tą historię i nie chcę, żeby się skończyła! Nieważne! Kiedy masz ferie?
No bo sera nigdy nie jest za dużo xD
UsuńNo już rok, prolog był dokładnie 24 stycznia wstawiony xD Jeju, pamiętam, jak się stresowałam, czy ktokolwiek to polubi, a tu proszę, jakie miłe zaskoczenie :D No i w tym dniu chyba ciepło nie było, ale co ja tam mogę pamiętać... xD
Tylko Pewds wie, co mu się śniło, ale wątpię, żeby miał zamiar nam to zdradzać ;) Czuj się wolna i dorabiaj sobie jakieś teorie xD
Cóż, jak zwykle nie mogę nic obiecać, jeśli nie będzie jakiś wielkich zmian w ankiecie to będzie Outlast, chyba, że kogoś pokusi Silent Hill... No ale jak zwykle będę musiała siąść, obejrzeć dokładnie jak Pewds i Cry w to grają, ze szczegółami, dobrze wszystko opisać... Strasznie męczące to xD
Historia niestety ma już ustalone zakończenie i nic raczej przedłużać nie zamierzam. Może potem wrzucę jakieś pojedyncze opowiadania z nimi, ale jeszcze nic nie wiem... ;D
Ferie mi się właśnie zaczęły, ale nie mam pojęcia, czy będę miała czas na pisanie, szczerze mówiąc. Mam bardzo dużo ważnych rzeczy i nie mam pojęcia, czy się wyrobię :c Na razie czekam na wyniki ankiety i dopiero później będę wiedziała coś więcej, więc będę mogła powiedzieć orientacyjnie, kiedy będzie kolejna część :)
Okey, to będę czekała.
UsuńMasz ferie wtedy co ja ^ ^
Nie obrazisz się, jeśli napiszę kròtko: WIĘCEJ ?
OdpowiedzUsuńNie obrażam się za pochlebne komentarze, spokojnie xD
UsuńStaram się jak mogę, ale mam teraz mnóstwo rzeczy do roboty. Postaram się wyrobić najpóźniej do 27 marca, ale nic nie mogę obiecać (jak zwykle) :D
Aaa! Kocham Twoje opowiadanie. Nie mogę doczekać się następnej części! Zaczynając czytać nie była przekonana co do opowiadania. Po pierwszym rozdziale, zakochałam się w tym. Potem miałam nadzieje, że opowiadanie nie jest przerwane/porzucone, a najlepiej by było zakończone... A ty niedobra zostawiłaś mnie z głodem wiedzy i podstawowym pytaniem "Co się wydarzy?". Na samym początku nie byłam przokonana co do postaci, nie wiedziałam kto to jest, ale moja koleżanka natychmist mnie wyedukowała... No i od teraz zostaje oficjalną fanką Twoich bohaterów! Szczególnie Cry podbił moje serce, ale jeszcze szukam powodu dlaczego. Przepraszam za ewentualne błedy i krótkość, ale piszę z telefonu.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Bardzo mnie to cieszy :D
UsuńCóż, początki nie są łatwe, a prolog wyszedł mi okropnie (nie pisałam przez długi czas i to opowiadanie było pierwszym po przerwie), jednak mam nadzieję, że będę się poprawiać i pisać coraz to lepiej :)
Cieszę się, że się nie zniechęciłaś, to oznacza, że jest dobrze. Nie jest przerwane, jak będę miała kiedykolwiek zamiar to porzucić, to przynajmniej napiszę, co miałam zamiar zrobić w kolejnych rozdziałach (ale jeśli mnie meteor nie trzaśnie, to raczej nie przerwę, byłabym za to na siebie okropnie wściekła xD). Na zakończenie sobie jeszcze trochę poczekasz, bo jestem leniem i nie mam za wiele czasu, ale w te wakacje chciałabym przynajmniej jeden pełny rozdział wstawić, bo w sumie siedzę w domu, to mogę jakoś spożytkować ten czas...
Wydarzy się wiele, o. To jest właściwa odpowiedź na twoje pytanie xD
Kiedyś tam dawno temu wstawiałam opisy postaci, coby się ludzie zaznajomili, ale dobrze, że koleżanka ci w tym pomogła xD Wiem, że ciężko się to musi czytać bez podstawowej wiedzy, bo to fanfik, ale miałam nadzieję, że z przypisami da się to jakoś ogarnąć. Poza tym, to w sumie nawet nie są moi bohaterowie, bo ja ich nie posiadam (w końcu to żywi ludzie, nie przesadzajmy xD). Cry jest czystym złotem, uwielbiam tego mężczyznę ponad życie. I z tego co zauważyłam, wśród pozostałych czytelników też jest wielu jego fanów. Spokojnie, nie musisz znać powodu, po prostu chodź wielbić go z nami <3
Spokojnie, błędów nie widzę. A jeśli to miało być krótko, to w takim razie ile ty tego chciałaś pisać? O.o
Jeszcze raz dziękuję za pochwałę :)
To jest świetne !! Kiedy kolejny rozdział ;;
OdpowiedzUsuńWięc tak...
UsuńPrzepraszam bardzo, naprawdę myślałam, że się wyrobię, ale niestety mam teraz w cholerę dużo rzeczy na głowie. Ogółem chciałabym wrzucić kolejny rozdział do końca kwietnia, mam nadzieję, że dam radę wcześniej. Patrząc na to, co mam napisane i co muszę jeszcze napisać, to trochę mi to zajmie. Myślę, że napiszę jeszcze z siedem, osiem stron i to wstawię. Problem w tym, że osiem stron to dużo ;__;
Przepraszam, naprawdę mi przykro, że musicie tyle czekać, sama byłabym wkurzona. Prawda jest taka, że miałam ciężki kryzys twórczy i przez chwilę chciałam nawet usunąć to wszystko i dać sobie spokój, więc przez miesiąc nie pisałam nic. Ostatnio się jednak pozbierałam, więc jeśli mi się uda, to do końca przyszłego tygodnia będzie nowy rozdział do przeczytania :)
No nic, zaczekamy cierpliwie :3 Już się bałam, że dałaś sobie spokój z opo xd Ale jak nie, to się ciesze :>>
Usuń